„Niezgodność towaru z opisem” to zabawne określenie, które do codziennego słownika Polaków weszło wraz z nastaniem ery zakupów przez Internet. Zabawnie przestaje być, jeżeli to Ty kupiłeś przysłowiowego kota w worku. Co ciekawe, w przypadku wcale nie musi wiązać się to z zakupami on-line. Często nawet te kupione w sklepie stacjonarnym, a więc widziane wcześniej „na żywo” po złożeniu w domu okazują się pełne ukrytych wad. Siedzimy w tej branży długo i obsługujemy tysiące klientów rocznie, przez co doskonale orientujemy się, w czym tkwi problem. Na naszej stronie znajdziesz dziesiątki artykułów poświęconych temu, jak kupować meble. To pełne praktycznych informacji poradniki, które przeprowadzą Cię przez proces aranżowania domu lub mieszkania. Dziś natomiast zdradzimy Ci kilka „zakulisowych” sekretów, dzięki którym nie dasz się wpuścić w meblowe maliny, nie przepłacisz i nie kupisz bubla.
Meble z drewna to dla większości z nas „te jedyne prawdziwe meble”. Mają je w swoich domach nasi dziadkowie, którzy odziedziczyli je po swoich dziadkach, a za kilkanaście lat najpewniej trafią do nas. Ten drewniany krąg życia to efekt trwałości tego wspaniałego surowca i jego odporności — dobrze sprawione, zadbane drewno przetrwa niejeden pokoleniowy kataklizm. Co ciekawe, drewniane meble o imponującej metryce często mają się lepiej, niż ich młodsi koledzy, wyprodukowani raptem kilka lat wcześniej. Dlaczego tak się dzieje? W czasach, gdy w każdym garażu otworzyć się może firma w stylu „ja ze szwagrem”, a początkujący producent nie musi spełniać wielu rygorystycznych norm, bariera wejścia do meblowej gry jest niewielka. Co się z tym wiąże? Duża konkurencja wymaga stałego obniżenia cen, a to najczęściej wiąże się z obniżaniem jakości. To nie koniec. Kiedyś chemiczne środki konserwujące należały do rzadkości, a producenci bazowali głównie na naturalnych — olejach, woskach, klasycznie wytwarzanej bejcy itd. Dziś tania, niskiej jakości chemia płynie do nas wartkim strumieniem ze wszystkich stron świata, a napis na butelce wcale nie gwarantuje, że specyfik zadziała. Takie szachrajstwo boli tym bardziej, jeśli chodzi o meble z drewna — w końcu to za nie płacimy najwięcej, wybierając je do pomieszczeń o charakterze reprezentacyjnym, takich jak gabinet, biuro, salon, jadalnia czy biblioteka. Jak więc kupować meble z drewna? Nie ufaj. Patrz, sprawdzaj, kontroluj, weryfikuj, a przede wszystkim — google’uj. W dobre Internetu nie da się zatuszować ani jednej złej opinii, przemilczeć ani jednego niezadowolonego klienta. I pamiętaj — masz prawo wiedzieć.
Są też materiały, których jakość dosłownie pogalopowała w ciągu ostatnich lat do góry. Mowa tu głównie o tworzywach sztucznych. „Meble z plastiku?” — zapytasz oburzony. Cóż, nie do końca. Kiedyś faktycznie było tak, że porządne meble to te z drewna, a cała reszta była dobra dla dzieci. O ile stalowe stelaże czy szklane blaty dość szybko zagościły w naszej świadomości po jasnej stronie mocy, o tyle tworzywo sztuczne wciąż budzi wątpliwości, kojarząc się z tandetą i kiepską jakością. Jako meblowi specjaliści zachęcamy — wyzbądź się uprzedzeń i poznaj bliżej meble z tworzywa sztucznego, a będziesz miło zaskoczony ich jakością i wygodą. Tę radę kierujemy szczególnie do entuzjastów nowoczesnego, minimalistycznego i nieoczywistego designu — aby uzyskać tak niekonwencjonalne formy, producenci najczęściej chwytają właśnie za tworzywo sztuczne. Marzy Ci się iście designerska aranżacja? Nie opieraj się już dłużej — meble z tworzywa sztucznego to coś dla Ciebie.
„Płacę, więc wymagam” — ach, gdyby to było takie proste. Niestety, żadne pieniądze nie dają gwarancji, że meble będą najwyższej jakości. Co ją daje? Atesty, zaświadczenia, licencje i certyfikaty — i to najlepiej wydane przez jakiś wiarygodny organ, a nie anonimową instytucję. A na co można mieć „papier”? Na wiele rzeczy, chociaż tyczą się one głównie spraw bezpieczeństwa oraz jakości wykorzystywanych materiałów. Oprócz oczywistych poświadczeń ważnych dla rodziców, wystawionych przez jednostki związane kontrolą bezpieczeństwa dzieci, spodziewaj się certyfikatów związanych z jakością i źródło drewna. Tym bardziej, jeśli producent sprowadza je z jakiegoś egzotycznego zakątka świata, w którym co rusz wybuchają afery o sposób traktowania pracowników czy pozyskiwania owego drewna. Chcesz mieć pewność, że przez Twoje nowiutkie biureczko żadna zwierzęca rodzina nie została eksmitowana na bruk? Zweryfikuj pochodzenie drewna i styl, w jakim producent wszedł w jego posiadanie.
Sprzedaż mebli dziecięcych to dla producentów niezwykłe żniwa, bowiem rodzicom (również tym przyszłym) można wcisnąć dosłownie wszystko. Stało się to jeszcze łatwiejsze odkąd zamiast inwestować w porządną reklamę, wystarczy zapłacić mniej lub bardziej wiarygodnym celebrytkom za dodanie odpowiednich hasztagów pod publikowanymi zdjęciami. Aspirujące #instamamy są w stanie wydać fortunę, aby ich dzieci dorastały w pokoikach przypominających te znane im social mediów ulubionych gwiazd. Boleśnie często okazuje się jednak, że ten sam towar można kupić na popularnym chińskim portalu, którego nazwa zaczyna się na literę „A” dosłownie za ułamek ceny oferowanej przez polskich pośredników. Co z tym fantem począć? Po raz kolejny odeślemy Cię do atestów i certyfikatów, radzimy również zweryfikować miejsce produkcji mebli — w krajach, w których jest ona nieprzeciętnie tania, zwykle jest również nieuregulowana żadnymi normami bezpieczeństwa. Clickbaitowe nagłówki o żrących klejach i toksycznych farbach to nie tylko chwyt marketingowy — to się dzieje naprawdę. Ograniczone zaufanie miej przede wszystkim do niewielkich, anonimowych sklepów lub do tych, które dosłownie znikąd pojawiły się w Internecie z ogromną liczbą lajków i followersów, niekoniecznie z polski.
Pozostając wciąż w temacie finansów, radzimy jeszcze jedno — nie przepłacaj. Designerskie meble widziane w salonie często dostępne są w Internecie za połowę niższą cenę. Tak, to nie błąd w tekście — cena bywa niższa nawet o połowę, a w skrajnych przypadkach jeszcze więcej. Utrzymanie sklepu internetowego jest tańsze, a więc i narzucona marża niższa. Ponadto radzimy trzy razy przeczytać umowę, zanim weźmiesz meble na raty. „Zero procent” to chwytliwe hasło, ale nie zawsze odwzorowuje wiernie rzeczywistość — popularnie „nieoprocentowane” kredyty często przemycają jednorazową opłatę (prowizję) dla banku, której wysokość może zwalać nóg. Zamiast więc zadowolić się wysokością raty, patrz na RRSO — rzeczywistą roczną stopę oprocentowania. To jedyny wskaźnik, który faktycznie oddaje opłacalność kredytu.
Pewnie zastanawiasz się, dlaczego postanowiliśmy zdradzić Ci najgorsze szczegóły naszej branży. Cóż, od samego początku prowadzenia działalności liczyli się dla nas przede wszystkim klienci — to z myślą o Was stworzyliśmy ten sklep, a wspieranie Was w urządzaniu Waszych domów i mieszkań cieszy nas tak, jakby chodziło o nasze własne salony, sypialnie czy jadalnie. Nieczyste zasady stosowane przez innych „sprzedawców” odbierają nam tę frajdę, a odbudowanie nadwątlonego wizerunku branży może zająć całe lata. Stąd też ten, jak i cała reszta poradnikowych artykułów — w tej grze zawsze jesteśmy po Twojej stronie, a w naszym portalu znajdziesz wyłącznie producentów, za których osobiście ręczymy!