Minimalizm to niezwykle intrygujące pojęcie, którego w ostatnich miesiącach zdecydowanie nadużywamy. Przytaczamy je mówiąc o gotowaniu, wyjazdach, zakupach, odzieży oraz wystroju wnętrz, myląc przy okazji z innym gatunkami czy nurtami stylistycznymi. Jako specjaliści od wyposażenia domów oraz mieszkań chcemy Ci pokazać, jak wiele różnorodnych konwencji można podciągnąć pod to ambitnie brzmiące słówko i jak w praktyce wygląda ten słynny już minimalizm.
Pojęcie minimalizmu chyba najczęściej bywa zestawiane ze stylistyką hygge. Cóż, coś w tym jest, ale ta zależność przypomina trochę kwadraty i prostokąty - nie każdy minimalizm to estetyka hygge, chociaż może ona podpadać pod minimalizm. Co prawda oryginał brzmiał nieco inaczej (jeżeli od ostatniej lekcji geometrii minęło już zbyt wiele czasu, koniecznie zajrzyj do książki, by odświeżyć pamięć), ale nie da się ukryć, że o minimalizmie mówimy zwykle w kontekście skandynawskiej stylistyki. Tymczasem to słynne hygge bywa tak naprawdę szalenie zagracone! Mieszkańcy północnej części Europy stawiają zwykle na liczne dekoracje, tak jak świeczki, ozdoby na ściany, donice, wazony i bibeloty. Do tego ciepłe koce, puchate poduszki i miękkie dywany – tym sposobem jedną nogą właściwie jesteśmy już w Oslo lub Sztokholmie. Niestety, musimy Cię rozczarować – style ten uchodzi za minimalistyczną filozofią wystroju wnętrz tylko dzięki pasującym do siebie, jasnym i stonowanym barwom. Dzięki takiemu kolorystycznemu dopasowaniu ulegamy złudzeniu, że - mimo bogatego wyposażenia - wszystkiego jest mniej i unikamy oczopląsu.
Kolejny mit zakłada, że minimalizm to puste, białe ściany i parkiety z jasnego drewna. Oczywiście, takie wnętrze wygląda niezwykle urokliwie i klimatycznie… nie oznacza to jednak, że minimalistyczny dom wcale nie może być urządzony w jasnych barwach! Jedyny warunek to, aby wszystkie występujące w nim kolory dobrze ze sobą współgrały i tworzyły harmonijną całość. Przemawia do Ciebie brak przesady oraz pewna architektoniczna surowość, ale białe ściany kojarzą Ci się wyłącznie ze szpitalem? Wybierz jakikolwiek stonowany kolor, ogranicz się do jednej lub dwóch tonacji, maksymalnie zredukuj ilość dekoracji oraz akcesoriów i gotowe. Witaj w swoim ciemnym, minimalistycznym domu!
Chociaż teoretycznie mnogość jest naturalnym wrogiem minimalizmu, znaleźliśmy kilka przyjemnych akcentów, w przypadku których nie musisz się hamować. Pierwszym z nich są rośliny - kwiaty, zioła, kaktusy i sukulenty. Nie dość, że niezwykle modne, to jeszcze z korzyścią dla Ciebie! Posiadanie roślinności w mieszkaniu to same zalety - czystsze powietrze, ukojenie dla nerwów i balsam dla duszy. W przeciwieństwie dla klasycznych dekoracji, nawet największa ilość kwiatów nie przytłoczy wnętrza oraz nie przemieni go w kiczowatą norkę. Podobnie sprawa ma się z płaskimi ozdobami ściennymi. Ostatnio popularne są metalowe dekoracje ścienne, przyjmujące modne kształty głowy jelenia (poroża), flaminga czy liścia monstery. W przeciwieństwie do pstrokatych plakatów, ten typ ozdób utrzymuje jednolitą kolorystykę, dzięki czemu nie wygląda na zdobycz z pchlego targu. Płaskie ozdoby ścienne wykonywane są zwykle z drewna lub metalu.
Analogicznie do poprzedniego akapitu, bez trudu znaleźć możemy akcenty i patenty, które absolutnie nie mają prawa pojawić się w minimalistycznie urządzonym domu. Pierwszym z nich są unikatowe kolory - minimalizm to przede wszystkim harmonia i spójność.
Po drugie - kolekcja na widoku. Nieważne, co zbierasz i jak bliskie Twojemu sercu są poszczególne okazy. Pojedyncze dekoracje, poustawiane w przypadkowych miejscach, natychmiast wprowadzają wrażenie chaosu, bałaganu oraz rozgardiaszu, na który w Twoim minimalistycznym mieszkaniu nie ma przecież miejsca. Jedyny wyjątek stanowią strategicznie rozmieszczone świeczki, chociaż one muszą być utrzymane w tej samej tonacji.
Po trzecie - zbyt dużo elektroniki. Absolutnie nie zamierzamy namawiać Cię do wyrzucenia telewizora przez okno (no chyba że po meczu piłki nożnej) i przejścia na ascetyczny tryb życia. Nie da się jednak ukryć, że jeżeli w Twoim domu na każdym kroku ustawiona jest zdobycz ze sklepu nie dla idiotów, wnętrze zaczyna raczej przypominać tajną siedzibę NASA. Czterdziestocalowy telewizor zamień więc na elegancki rzutnik, a kanciastą wieżę na komplet dyskretnie rozmieszczonych głośników i przekonaj się, jak wzrośnie jakość Twojego relaksu.
Co ciekawe, decydując się na minimalizm wcale nie musisz ograniczać się do ascetycznych, pustych przestrzeni. Jeśli tylko będziesz trzymać się naszych wytycznych, możesz bez obaw zaprojektować wnętrze równie minimalistyczne, co eleganckie. Dobrą wiadomość mamy także dla entuzjastów industrialnych klimatów - większość loftów spełnia podstawowe założenia minimalizmu.
Źle interpretowany minimalizm rozumiany będzie jako całkowity brak dekoracji i ograniczenie wyposażenia. Tymczasem chodzi w nim o coś zupełnie innego - o stylistyczną spójność i harmonię. Jego celem nie jest jednak urządzenie wnętrza w określonej stylistyce, a stworzenie przestrzeni, w której Twoich myśli nie zaprzątają przypadkowe tematy.